Mało kto spodziewał się tak słabego meczu biało-czerwonych na Mistrzostwach Świata. Polska była cieniem w porównaniu z Messim i spółką. Ten jednak nie został bohaterem spotkania, a przyczynił się do tego Wojciech Szczęsny.
Argentyńczycy pierwsze minuty z Polską grali bardzo spokojnie, dokładnie rozgrywając piłkę. Z minuty na minutę ich przewaga zaczęła zamieniać się jednak w dominację. Biało-Czerwoni wraz z postępem minut mieli coraz mniej do powiedzenia. Mając dość dużo miejsca w środku pola, nie potrafili wykonać dokładnego podania. Mało tego, dodatkowym zawodnikiem w ekipie z Ameryki Południowej okazał się arbiter spotkania, który w 38 minucie podyktował rzut karny po wątpliwym faulu Wojtka Szczęsnego na Lionelu Messim. Polski bramkarz po raz drugi na Mundialu był górą i zatrzymał jednego z najlepszych piłkarzy w historii.
Druga część spotkania była w wykonaniu Polaków bardzo słaba, wręcz tragiczna. Ani razu nie zagroziliśmy bramce rywali, a już w pierwszych chwilach straciliśmy bramkę na 0:1, której strzelcem był Alexis Mac Allister. Szybko na prowadzenie wyszedł również Meksyk, następnie podwyższył prowadzenie i zrobiło się nerwowo. Jeszcze większe nerwy pojawiły się w 67 minucie spotkania, kiedy gola na 2:0 dla Argentyny zdobył Julian Alvarez. Wystarczyło jedno trafienie dla jednej z amerykańskich drużyn, a podopieczni Czesława Michniewicza pojechaliby do domu już po fazie grupowej.
Tak się jednak nie stało. Nasi piłkarze dotrwali do końca spotkania i utrzymali wynik 0:2. Bramka Meksykanów na 3:0 była strzelona ze spalonego, a następnie gola kontaktowego zdobyła Arabia Saudyjka i biało-czerwoni podnieśli ręce w geście triumfu. Polska po 36 latach awansowała wyszła z grupy i awansowała do 1/8 finału Mistrzostw Świata. Tam już czeka na nas Francja.
Napisz komentarz
Komentarze